W połowie maja, już od wielu lat przeżywamy spore emocje związane z Olimpiadą Radości organizowaną w Rudzie Śląskiej. Gospodarzem igrzysk jest Hala Sportowa MOSiR, a organizatorem Ośrodek dla Niepełnosprawnych "Najświętsze Serce Jezusa" przy wsparciu władz miasta. Zawody odbyły się już po raz szesnasty, a po raz drugi trwały dwa dni.
W pierwszym dniu nasza "pomarańczowa brygada" (w składzie: A.Broda, R.Dudek, R.Malik, C.Lisowicz, A.Smolarek, R.Kaprol, A.Kołodziejczyk) walczyła w konkurencjach rekreacyjnych, a my opiekunowie (pan Arek i ja) czuliśmy to wszystkimi zmysłami. Po uroczystym zapaleniu znicza olimpijskiego oraz pięknych słowach organizatorów, że "najważniejsze to nie zwyciężać, ale toczyć rycerski bój" rozpoczęły się zawody.
Na stanowisku "Lotki" serca zabiły mocniej, ponieważ Celina rzuciła 146 pkt! Później Robert zaliczył świetny czas w rywalizacji "Formuła1". Następną emocjonującą chwilą był dobry wynik Ani w konkurencji "UFO" (rzut dyskiem) oraz wyłowienie prawie wszystkich monet z basenu pełnego kolorowych piłek przez Artura, Rafała i Roberta w zawodach o nazwie "Skarbiec Dukatów". Po cichu zaczęliśmy liczyć na medale. Konkurencja "Budowanie Piramidy" od zawsze wzbudzała wielkie emocje. Rekord wysokości budowli z kartonów jest co roku poprawiany. Nasza taktyka nastawiona była tylko i wyłącznie na zwycięstwo. Po kilka razy omawialiśmy jak ustawić podstawę i jak powinien wyglądać wierzchołek naszej piramidy. Plan i jego wykonanie okazały się niezawodne. Zwyciężyliśmy ustanawiając nowy rekord - 3m49cm! Pierwszy dzień igrzysk zakończyło "Przeciąganie liny". Mięśnie, siła i moc to jednak nie wszystko. Po zwycięstwo sięgneliśmy wykorzystując nasz tajemniczy, sprytny sposób, którego nie możemy jednak zdradzić. Zdobyliśmy drugie złoto w "drużynówce". Brawo! Zmagania pierwszego dnia zakończyliśmy z dorobkiem 3 złotych i 3 srebrnych medali w konkurencjach indywidualnych oraz 2 złotych w zmaganiach drużynowych. Super!
Dzień Drugi Olimpiady Radości to już zmagania typowo sportowe i trzeba to podkreślić, o wiele trudniejsze niż dnia poprzedniego. Znowu w 7-osobowym składzie, tym razem na błękitno stanęliśmy do boju. Pan Darek i ja trzymaliśmy kciuki.
W meczach "Piłkarzyków" reprezentowały nas pary: M.Koenig i K.Górny oraz A.Szopiński i P.Niechcioł. W badmintonie zadebiutował R.Malik. W tenisie stołowym wystawiliśmy naszych "starych wyjadaczy" czyli A.Brodę i R.Dudka, którzy notabene rok temu grali ze sobą w finale.
Zawody odbywały się jednocześnie więc nie sposób było dopingować wszystkich reprezentantów. Najszybciej skończyły się zmagania przy stołach do "Piłkarzyków". Nasze pary niestety nie wyszły ze swoich grup, ale sędziowie zgodnie stwierdzili, że radzili sobie "nieźle". Trening czyni mistrza więc nie pozostaje nam nic innego niż kupić stół i ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć ... ;) W tym samym czasie dowiedzieliśmy się, że Andrzej i Rafał zajęli pierwsze miejsca w swoich grupach, a Robert awansował do dalszej części swoich zawodów. Ćwierćfinał tenisa stołowego okazał się zbyt wymagający dla Andrzeja. Ale wyraźnie należy podkreślić, że przegrał w nim z późniejszym zwycięzcą załego turnieju, który w finale pokonał naszego Rafała. Tym samym Rafał zdobył srebro, a nas rozpierała duma z naszego Dudusia :)
W półfinale badmintona Roberta również pokonał zwycięzca całej rywalizacji. Pozostał mu jednak mecz o III miejsce i ... udało się! Ropbert zdobył brązowy medal w swoim badmintonowym debiucie. Brawo!
Zgasł znicz, Olimpiada dobiegła końca, a my zmęczeni, ale na maxa zadowoleni wróciliśmy do domów. Pozostały nam świetne wspomnienia i oczywiście medale. Do zobaczenia za rok.

Pani Ania


< < <